Podsumowanie stycznia

Biegowe podsumowanie stycznia - trener biegania

Postanowiłem, że co miesiąc będę pisał jak wygladają mniej więcej moje przygotowania. Być może dla niektórych będzie to nudne, bo na przykład wolelibyście jakiś zestaw ćwiczeń albo opis jak wykonywać konkretne jednostki treningowe (coś takiego też zamierzam częściej wrzucać). Sam z chęcią czytam relacje z treningów kolegów z tras czy zagranicznych topowych biegaczy, mam nadzieję, że podobnie będzie w Waszym przypadku 🙂

Nie znajdziecie tu opisanego każdego treningu ze szczegółami, ale jakiś ogólny obraz moich przygotowań. No i pamiętajcie, nie próbujcie tego na sobie 🙂 Trening to jedno, ale równie ważna jest regeneracja, na którą poświęcam całkiem sporo czasu.

Nowy rok

Po roztrenowaniu w listopadzie i wprowadzeniu w trening w grudniu byłem przygotowany do zwiększania obciążeń. Sylwestra raczej spędziłem na spokojnie, nie było ostrego chlania czy tańców do rana, niedługo po północy poszedłem spać. Mówią, że jaki Nowy Rok, taki cały rok. Zacząłem go od podbiegów, myślicie, że cały rok będę miał pod górkę? Ja mam nadzieję, że nie, a biegowo planuję raczej wyjść w końcu na prostą.

Po podbiegach robiłem 18km ciągłego. To był najdłuższy drugi zakres tych przygotowań, wcześniej biegałem max szesnastki, ale po niezbyt łatwej pętli Grand Prix w Lęborku. Ci co biegali wiedzą, że nie jest tam zbyt łatwo. Poprzednie biegi też wypadały dzień po treningu na siłowni, więc miałem zwykle zniszczone nogi. Dlatego osiemnastkę zrobiłem też w terenie, ale trochę łatwiejszym (co nie oznacza, że po płaskim). Wyszło trochę poniżej 3.30 na fajnym samopoczuciu i dobrym tętnie. Niestety bez pomiaru zakwaszenia. Paski testowe skończyły mi się przed Świętami i jakoś długo czekałem na wysyłkę. W pierwszym tygodniu stycznia wpadły też 200tki na rozkręcenie nóg i pierwsza trzydziestka. Spokojna, ponad 4min/km.

Start

Jak co roku planowałem start w Biegu Chomiczówki. To już chyba u mnie tradycja, jeśli nie jestem na obozie albo nie wypadnie jakaś choroba czy kontuzja to zawsze w 3 niedzielę stycznia lecę piętnastkę. Niezależnie od pogody zawsze jest się z kim ścigać. Można sprawdzić dyspozycję i to miły przerywnik od nudnej zimowej roboty maratońskiej. Wiedziałem, że lekko nie będzie, więc zaplanowałem dwa treningi tempowe, żeby chociaż trochę się odmulić. W końcu większość pracy w tym okresie robię w pierwszym i drugim zakresie.

Wpadły kilometry dwa tygodnie przed i czterysetki tydzień przed. Kilometrów nie biegałem zbyt szybko. Nogi były zmęczone siłownią i ten trening raczej męczyłem. Wyszło w tempie raczej maratońskim 3.09-04, w kwietniu będę chciał polecieć w tym tempie ponad 42km. Czterysetki też nie za szybko, tempo startowe na 5-10km, ale sporo powtórzeń i na krótkiej przerwie. Ostatni machnąłem trochę szybciej w 1.02, więc całkiem szybko. Poza tym oczywiście biegi ciągłe, siła biegowa i na siłowni oraz elementy szybkościowe.  Jeszcze w piątek przed startem zrobiłem bieg z narastającą prędkością, więc nie było odpuszczania.

Na biegu poszło nieźle. 46.10 to mój drugi wynik na piętnastkę. Myślę, że mógłbym tego dnia powalczyć nawet o życiówkę, ale początek był szybki. Według GPS piątka poszła poniżej 15 minut i dycha w 30.15. Zegarek nie pomylił się sporo na całości, więc myślę, że te czasy były wiarygodne. Po biegu sprawdziłem międzyczasy z 2016 roku i były bardzo zbliżone w pierwszej części, a całość wyszła pół minuty wolniej. 4 lata temu zrobiłem też życiówki na 10km i w półmaratonie wiosną. Przypadek? Nie sądzę 🙂 Tak na serio to ciężko o jakąkolwiek analogię, bo trenuję inaczej, czy nie planuję wyjazdu do Stanów, ale z tego startu jestem zadowolony.

Chwila luzu

Po biegu zaplanowałem kilka luźniejszych dni, żeby organizm trochę odpoczął po ciężkich treningach i starcie. Korzystając z okazji wybraliśmy się z Kamilą na kilka dni do Zakopanego. Nie oznacza to, że leżałem i pachniałem 🙂 Trochę spadł kilometraż i zrezygnowałem z drugich treningów. Pobiegałem trochę po śniegu i górkach. Nie to żebym tęsknił za zimą, ale Tatry w śniegu wyglądają kozacko. Zrealizowałem tam jednostkę na siłowni i „szybsze wybieganie”. W cudzysłowie, bo prędkości były średnio wysokie. Noga uciekała na śniegu, a droga pod Reglami jest zdecydowanie bardziej pagórkowata od tej w Szklarskiej. Zaliczyłem dwie gleby, raz się wybroniłem płacąc za to naciągnięciem przywodziciela. Na szczęście już prawie jest wszystko ok. Tym samym te 3 dni obrzydziły mi śnieg, który mam nadzieję nie przyjdzie na niziny i pogoda będzie łaskawa do kwietnia.

Po powrocie wróciłem do monotonnej roboty zimowej. Wróciłem do długich ciągłych. Wpadła pierwsza szybsza trzydziestka. Wprawdzie nie biegało mi się rewelacyjnie, ale tętno i zakwaszenie po tym treningu było naprawdę dobre. 1.3 mmol/L przy tempie lekko ponad 3.30, nie spodziewałem się, że będzie aż tak nisko. 18km w drugim zakresie biegałem dzień po śnieżycy i ulewie, więc ten trening z lasu przeniosłem na asfalt. Chciałem uniknąć taplania sie w błocie. Dzień po siłowni na ciężkich nogach  nie mogłem się rozkręcić. Zwłaszcza, że pierwsze 3-4km na szosie na Nowy Dwór jest 5-6 podbiegów. Niby niezbyt strome, ale dają w kość. Od 150-500m, z niewielką iością płaskiego. A ponieważ biegałem w tą i z powrotem, to te same górki miałem również na zakończenie. Tu też rzeźbiłem, ale znów parametry treningu wyszły dobrze.

Podsumowanie

W styczniu wybiegałem ponad 700km. Niby dużo, pewnie nie każdy robi tyle samochodem 🙂 Ale nie jest to też jakaś kolosalna liczba w porównaniu do innych maratończyków. W lutym planuję przytrzymać charakter pracy, czyli spory kilometraż, spokojne długie bieganie i dużo siły z przerywnikiem na start. W marcu przyspieszam. Moim przygotowaniem motorycznym zajął się w międzyczasie Dorian Łomża ze Sportslabu. Czuwa nad poprawną techniką i pracujemy nad moimi słabymi stronami. Mam tu jeszcze trochę rezerw. Mimo prawie codziennych drzemek popołudniowych, cootygodniowych wizyt u fizjo, rolowaniu czuje zmęczone nie tylko nogi, ale takie ogólne zmęczenie. Jak to mówią musi być ciężko, żeby było lekko. Oczywiście bez przesady, nie można przedobrzyć. Dlatego monitoruję swój trening i reaguje na wszystko.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments